Obudziłam się z wielkim bólem głowy, który przy nawet najmniejszym ruchu dawał
o sobie znać. Zauważyłam, że moja sukienka zsunęła się ze mnie przez sen, w tym obcym
domu. Próbowałam sobie cokolwiek przypomnieć. Gdzie jestem? Co się działo ostatniej
nocy? Rozejrzałam się i zobaczyłam, że znajduję się w wygodnym łóżku z
przyjemną, zieloną narzutą. Obejrzałam się dookoła i nie spostrzegłam nic, co
mogłoby mi cokolwiek przypomnieć. Tak naprawdę nie spodziewałam się niczego
takiego dostrzec, ale musiałam spróbować.
Spróbowałam się podnieść i już za
pierwszym razem złapałam równowagę. Ruszyłam w kierunku drzwi i powoli, aby
nikt nie usłyszał, zaczęłam je otwierać. Byłam niepewna i zmęczona, no i trochę
przerażona tym, co może się stać w kilku
następnych chwilach. Chciałam strzelić sobie mentalnego face palma, przypominając sobie wszystkie straszne filmy,
w których główny bohater jest bezmyślny i głupi krzycząc „halo”, oczekując
odpowiedzi od kryminalisty. Ale teraz, potrzebuję wiedzieć, gdzie jest najbliższy
telefon, wtedy będę mogła zadzwonić po gilny.
Podążałam wzdłuż korytarza, podziwiając czyste, białe ściany, które były
puste, bez żadnego wyrazu. Ciemna, brązowa podłoga tylko przy brzegach pokryta
była prawie niezauważalną warstwą kurzu. Odwróciłam się w prawą stronę i
zobaczyłam małą kuchnię i salon. Chłopak z brązowymi, kręconymi włosami spał na
ciemnej, starej i zużytej kanapie. Wymknęłam się do kuchni, rozglądając się za
patelnią. Przeszukiwałam cicho szafki i wreszcie, na półmetku, znalazłam, to czego szukałam.
Udałam się z powrotem do kanapy, będąc gotowa, by walić patelnią w jego
twarz, dopóki nie znajdzie się w piekle. Chciałam to zrobić, dopóki jego oczy
nie zatrzepotały i się nie otworzyły. Teraz rozpoznawałam coś w tym domu. To
był Harry – Harry Styles z mojej angielskiej klasy. Jedyny, który napisał mi
wiersz i zrobił dla mnie kolaż na
Walentynki.
Wiedziałam, że on był przerażający,
ale nie przyszło mi na myśl, że posunie się do porwania mnie. Nigdy nie myślałam, że byłam atrakcyjna czy
wyjątkowa dla kogoś, albo jeszcze lepiej, wystarczająco wyjątkowa dla chłopaka.
- Harry? – zapytałam, patrząc na jego twarz i odkładając patelnię na bok. –
Dlaczego tutaj jestem?
- Kocham to, w jaki sposób wymawiasz
moje imię, Addie. – odpowiedział ziewając.
Następnie usiadł i złapał mnie za rękę. Trzymał ją delikatnie, ale jego twarz
wyglądała na usatysfakcjonowaną tym, że naprawdę mnie dotyka.
- Dlaczego tutaj jestem, Harry? – szepnęłam ponownie, spoglądając na niego. –
Zabierzesz mnie do domu?
- Nie.- powiedział surowo, ściskając
moją rękę. - Jesteś moja. – Moja twarz zmarła, zastanawiając się czy on mówi
serio czy nie. On nie może.
- Dobra próba, Harry. – Zachichotałam, próbując wyrwać moją rękę, ale on
nawet nie drgnął. – Nie mówisz poważnie, prawda?
- Jestem śmiertelnie poważny. –
odpowiedział. Jego twarz pozostała poważna, badając moją reakcję.
- Dobrze, Harry…- zaczęłam, biorąc moją rękę z jego i kładąc patelnię na
stoliku do kawy. – Muszę iść. – Uśmiechnęłam się lekko, chociaż w środku byłam kompletnie przerażona.
- Nie, nie idziesz. Nie masz żadnych
planów na dzisiaj. Miałaś tylko czytać i
oglądać powtórki „Glee”- odpowiedział, niezadowolony z mojego kłamstwa. Byłam
bardzo zniesmaczona i nie widziałam dlaczego albo jak zdobył te informacje. Nie
miałam żadnego pomysłu, powinnam jakoś zareagować.
- S-skąd ty to wiesz? – Zapytałam, odsuwając się od Harry’ego. Kompletnie
mnie przerażał. Rozglądałam się dookoła szukając jakiejś łatwej drogi ucieczki.
Po mojej prawej zauważyłam frontowe drzwi.
- Tak długo musiałem na ciebie czekać, Adelaide…- Z twarzy wydawał się być
smutny, ale coś mi mówiło, że on był raczej rozbawiony tym, co zrobił.
- Czy ty mnie obserwowałeś? –
Krzyknęłam, patrząc na niego uważnie. – Boże, Harry! Jesteś takim pieprzonym
zboczeńcem! Co jest z tobą nie tak?
- Addie, kochanie. Wczoraj
uratowałem cię przed ośmieszeniem. – Powiedział wolno, próbując znowu dotrzeć swoją dłonią do mojej.
- Pamiętam wszystko z wyjątkiem
zaciągnięcia mnie do tego domu, więc powiedz mi co pominęłam.
- Spojrzałam na niego wściekła, nawet nie zauważając, że jego oczy wędrują po moich odkrytych udach z powodu tej krótkiej sukienki. Byłam trochę niepewna, bo nigdy nie używałam tego tonu, nawet gdy mówiłam do siebie czy po prostu ćwiczyłam. Zauważyłam, że zatrzymał się na moim dolnym obszarze, nie skupiając się na tym co mówię.
- Spojrzałam na niego wściekła, nawet nie zauważając, że jego oczy wędrują po moich odkrytych udach z powodu tej krótkiej sukienki. Byłam trochę niepewna, bo nigdy nie używałam tego tonu, nawet gdy mówiłam do siebie czy po prostu ćwiczyłam. Zauważyłam, że zatrzymał się na moim dolnym obszarze, nie skupiając się na tym co mówię.
- Idę, daj mi moją torebkę. –
Zażądałam, ciągnąc w dół sukienkę, aby zostawić jak najmniej odkrytego ciała.
- Nigdzie
nie idziesz, kochanie. Jeśli nie
usłyszałaś, teraz jesteś moja. – Harry uśmiechnął się, wstając i przytulając
mnie.
- Jesteś szalony, Harry. Muszę iść,
mama czeka na mnie w domu. – Skłamałam, mając nadzieję, że to kupi. Nie chcę tu
zostać i pozwolić mu uwierzyć, że jestem jego.
- Twoja mama i tata nie mieszkają z tobą od kilku
lat i zawsze faworyzowali twoją siostrę, Molly. Ale ona umarła.
- Nigdy więcej nie przywołuj tematu mojej siostry. Nigdy. – Warknęłam. –
Skąd ty tyle o mnie wiesz?
- Lubię patrzeć na ciebie, kiedy
śpisz, wyglądasz wtedy na taką spokojną. Nigdy mnie nie zauważyłaś, kiedy byłem
w twoim pokoju. – wzruszył ramionami.
- Byłeś w moim pokoju? –
powiedziałam zaskoczona. – Byłeś w szafie? O Boże. – Zaczęłam się bać, robiąc
jeszcze kilka kroków do tyłu. Strach wypełnił mój umysł, a ja nie czułam się
tak przerażona od śmierci mojej siostry. Harry przeraża mnie bez końca i w moim
umyśle powinna pojawiać się czerwona lampka, gdy robił te wszystkie rzeczy, ale
wtedy myślałam, że było to tylko szkolne podrywanie.
- Stałem na przeciwko ciebie. –
zaczął – nigdy nie zauważyłaś gdy dotykałem twojej gładkiej, delikatnej skóry. –
Podniósł rękę i przejechał nią wzdłuż mojego ramienia. – Nigdy mnie nie
zauważyłaś. Unikałaś mnie w szkole. Unikałaś mnie we własnym domu.
- Harry nigdy nie widziałam cię w
moim domu. Proszę, wróć do spania, a ja wrócę do domu. – zaproponowałam. –
Teraz proszę, daj mi moją torbę i wtedy
będę mogła odpocząć.
- Masz dodatkowe ubrania w torbie. Patrzyłem jak je pakowałaś ostatniej
nocy. Możesz ominąć szukanie telefonu, ponieważ ja go mam. Nie próbuj uciekać
ode mnie. Ale to nie ma znaczenia, bo i tak cię nie znajdą. – Harry uśmiechnął się,
a na jego policzkach powstały dołeczki.
- Złapią cię prędzej czy później. – Przewróciłam oczami i spróbowałam odejść
zanim jego ręka nie owinęła się wokół mojego nadgarstka.
- Jesteś moja i mnie nie zostawisz. –
Harry krzyknął, zaciskając swoje palce.
- Dlaczego mi to robisz? Pozwól mi odejść. – Spróbowałam wyszarpać moją rękę,
ale wszystko co osiągnęłam robiąc to, to mocniejszy uchwyt Harry’ego i jego
ciało bliżej mnie..
- Nigdy więcej się ze mną nie kłóć bo zostaniesz ukarana, rozumiesz? –
zagroził.
- Nie zostawisz mnie bez względu na
to, Adelaide. Jesteś moja. – ryknął, a
ja cofnęłam się przerażona jego wybuchem, gdy wpadł do kuchni i chwycił
przypadkowy talerz, rozbijając go. Ciągle rozbijał talerz po talerzu, a ja zdałam
sobie sprawę, że to może być moja szansa na ucieczkę. Pobiegłam w prawo,
odwracając się po kilku sekundach. Wtedy zauważyłam, że Harry’ego nie ma w
kuchni. Talerze przestały być rozbijane, a odłamki szkła znajdowały się na
ciemnej, drewnianej podłodze. Gdzie on mógł pójść?
Odwróciłam
się w kierunku drzwi i zobaczyłam Harry’ego znajdującego się na przeciwko mnie,
blokując mi najbliższe wyjście z domu tego psychopaty. Przeraźliwy krzyk
wydostał się z moich ust, a ja stałam
niedowierzając jak to możliwe, że on tak szybko się tam znalazł.
- Harry.- powoli, pojedyncze łzy
skapywały z moich oczu. – Proszę, pozwól mi odejść. – błagałam.
- Czemu mnie opuszczasz? Nie możesz odejść! – Harry krzyknął, z twarzą pełną
zdrady I złości. – Jesteś moja i próbowałaś mnie zostawić! Dlaczego? Kocham
cię, ty mnie nie kochasz? – zaczynał się
mentalnie załamywać, a wszystkie myśli mieszały mi się w głowie. Harry nie mógł
mnie kochać. Nie jestem Harry’ego. Muszę wrócić.
- Po prostu pozwól mi odejść, Harry!
– zapłakałam.
- Adelaide, to nie miało się tak
być. – Harry wychrypiał przez łzy. – Powinnaś mnie kochać tak jak ja kocham
ciebie.
- Harry, proszę przestań. –
zaprotestowałam. – Pozwól mi odejść.
- Nienawidzisz mnie! Nie możesz mnie
nienawidzić. Powinnaś być w moich ramionach w środku nocy, a ja powinienem
uspokajać cię jak płaczesz. - Zaśmiałam
się w duchu, jak kiepsko i niedorzecznie to zabrzmiało.
- Po prostu pozwól mi odejść ze
względu na Chrystusa! – zatraciłam się w tym. Poczułam nagły przypływ złości i
cały strach wyparował ze mnie, choć czułam że byłam zbyt pewna siebie nie
mogłam dać haremy tej siły. To całe
uczucie gniewu było mi nieznane, ale pamiętam, że jak moja siostra zmarła byłam
zła, Ale nie tak jak teraz.Może to fakt, że Harry w głębi duszy jest bardzo
niebezpieczny i łatwo może mi zaszkodzić. Moja głowa nachyliła się, podobnie
jak robi to byk, i moje działania były impulsywne, bowiem rzuciłam się na Harry’ego,
sięgając do jego oczu, z nadzieją, że mogę je wydrapać. Wydawało mi się, że poruszałam
się zbyt wolno, bo jego już tu nie było. Po prostu nie było. Stał przecież
przede mną, a teraz nigdzie go nie ma. Nie miał czasu na reakcje, to nie jest
normalne. On nie miał nawet miejsca na ucieczkę. Rozglądałam się wokół siebie,
w pełni świadoma swojego otoczenia, z nadzieją że nic mnie nie zaatakuje.
Odwróciłam się, widząc cień na ścianie, ale nie było nikogo, do kogo ten
cień mógłby należeć; nie było
nikogo. I nagle ktoś popchnął mnie na
ścianę z ogromną siłą, poczułam jak dwie ogromne ręce owijają się wokół mojej
szyi blokując mi dostęp do powietrza tak bardzo, że krew pulsowała mi w głowie
a oczy zaszły łzami. Próbowałam złapać powietrze, ale jego już nie było. Może
miałam halucynację i to wszystko to tylko zły sen spowodowany wydarzeniami z
ubiegłego wieczora. Mogłam poczuć, że moje ciało staje się lżejsze, a przed
oczami migotały mi białe i czarne plamy.
Wtedy ręce zniknęły, a ja zsunęłam się po ścianie łapiąc oddech. Harry
pojawił się koło mnie znikąd; i przypomniałam sobie, że to było tylko sen.
__________________________________________________________________________________
WITAJCIE :)
Przepraszamy za taki dłuuuugi odstęp pomiędzy rozdziałem, ale to tak jednorazowo xd Mamy już szablon, na dodatek taki śliczny i w ogóle, więc będzie nam się z chęcią dodawało nowe notki
Coo myslicie o opowiadaniu? Powoli się rozkręcaaaa
A Harry jest tak słodko popieprzony rdfnasghtyjtrhgfsdbhgtf
Jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw komentarz :)
Zapisz się do informowanych ---> klik
Coo myslicie o opowiadaniu? Powoli się rozkręcaaaa
A Harry jest tak słodko popieprzony rdfnasghtyjtrhgfsdbhgtf
Jeśli przeczytałeś/aś proszę zostaw komentarz :)
Zapisz się do informowanych ---> klik
oł maj gasz : O
OdpowiedzUsuńto cudne xxx
ja chce kolejny
kolejny
chce
ja
chce
rozdział
wiesz?!
awwwwwwwwwwwh
taki chory psychicznie Hazz to takie słodziutkie :D
hahahah xd
nie no super rozdział czekam na następny
wqjandawnsonawoidnowanoidaw - tak to znów moje emocje :D
super rozdzial hahah biedna ADDIE ahah czekam na nastepny
OdpowiedzUsuńJeezu ._. Ciekawe co będzie dalej świetny. Tylo pisz Harry's POV i tak dalej żeby można było lepiej ogarnąć :)
OdpowiedzUsuńŁał niesamowite historia. Czekam z niecierpliwością na następne rozdziały.
OdpowiedzUsuńJestem fanką tego ff!!! Kochaam
OdpowiedzUsuńWow. Wow. Wow.
OdpowiedzUsuńTo jest niesamowite!
Szkoda mi Addie. :( Mam nadzieję, że Harry się zmieni i o co w ogóle mu chodzi mówiąc cały czas, że ona jest jego.
Czekam na nn. ♥
zapraszam do siebie na prolog ----> fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl
Dajcie mi nexta!!
OdpowiedzUsuń